Polacy chętniej czytają Polaków
Od lat na rynku książkowym nie widzieliśmy takich tendencji. Być może dzięki lockdownowi, a może pojawieniu się większej ilości tego typu literatury, książki pisane przez Polaków i Polski podbijają listy sprzedaży. Oznacza to nie tylko, że Polaków wydaje się coraz więcej, ale także że nasi rodacy chętniej sięgają po teksty tworzone przez najbliższe nam osoby, a rzadziej po książki tłumaczone.
Polskie kryminały i erotyki
To właśnie te dwa gatunki wysuwają się na pierwsze miejsca, już nie w przenosi, ale realnie dzielnie zajmują je od kilku miesięcy. Polscy twórcy, tacy jak Remigiusz Mróz, którzy nie tylko piszą książki hurtowo, ale jednocześnie robią to bardzo dobrze, podbijają serca coraz większej ilości czytelników. Trzeba jednak przyznać, że to dość nietypowy trend. Nawet najbardziej popularni zagraniczni pisarze na naszym rodzimym rynku nie są w stanie się przebić i często nie wchodzą do pierwszej dziesiątki, nie mówiąc już o podium. Takie tendencje pokazują nam nie tylko wyniki Empika, ale także innych księgarni internetowych, które od początku pandemii nie cierpią na brak klientów.
Skąd to nagłe zainteresowanie?
W zasadzie wcale nie jest ono nagłe, bo polskimi autorami Polacy interesują się od dawna. Trzeba jednak przyznać, że na takie rozłożenie sprzedaży na pewno znacznie wpłynęła pandemia i związany z nią lockdown. Przez to wielu Polaków zamkniętych w domach zaczęło sięgać po książki, aby jakoś zabić czas. To właśnie wtedy na przodzie zaczęły się pojawiać książki polskich autorów. Dlaczego właśnie oni? Powód może być bardzo prosty: bo te tytuły podsuwały im księgarnie internetowe i znajomi. Osoby, które do tej pory nie były zagorzałymi czytelnikami, mogą zwyczajnie nie wiedzieć, co wybrać, sugerują się więc poleceniami i rankingami książek, gdzie polska literatura często jest wysoko.
Czy to może być groźne?
I tak, i nie. Bardzo dobrze, że Polacy czytają Polaków, bo daje to im pracę i pozwala realizować się w swojej pasji. Jednocześnie są jednak pewne obawy. Im więcej książek kupujemy od polskich twórców, tym mniej będziemy ich kupować od autorów zagranicznych, a co za tym idzie, będziemy ich mniej wydawać. To może doprowadzić naszych tłumaczy, konsultantów i osób zajmujących się poszukiwaniem dzieł zagranicznych do konieczności szybkiej zmiany pracy. W końcu kiedy nie będziemy mieć czego sprowadzać, tłumaczyć i konsultować, może się okazać, że w Polsce te zawody staną się zupełnie niepotrzebne albo zapotrzebowanie na nie będzie minimalne.